

Zabytkowa toruńska starówka – to ją na ogół rozpoznają zagraniczni turyści; jest bardziej znana niż słynne pierniki. Jednak co naprawdę kryje się pod blisko toną piórek z anielskich skrzydeł, rozsypanych z nieba na gotyckie budynki podczas spektaklu z okazji 20-lecia Średniowiecznego Zespołu Miejskiego na liście UNESCO? I co z tego mają mieszkańcy?
Miasto hucznie świętuje 20-lecie wpisania toruńskiej starówki na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Z tej okazji odbył się spektakl z wykorzystaniem tony pierza, które z anielskich skrzydeł spadły na radosne tłumy. Te piórka jak papierek lakmusowy pokazują sytuację na starówce, gdzie interesy i potrzeby mieszkańców ścierają się z oczekiwaniami turystów. Chwila uciechy podczas widowiska dla gości, z jednej strony, a z drugiej, specjalistyczne maszyny pracujące w środku nocy, co z trudem znoszą tutejsi mieszkańcy.
– Stare Miasto to centrum życia społeczności miejskiej i gości. Nie można robić jednego wielkiego skansenu. Dla zrównoważonego rozwoju konieczne są jakieś kompromisy – uważa Lech Narębski, były miejski konserwator zabytków w Toruniu.
Starówka jest hitem eksportowym Torunia. Rokrocznie miasto bije rekordy odwiedzin. W ubiegłym roku było to ok. 2,1 mln ludzi. Zagraniczni turyści kojarzą miasto przede wszystkim z Mikołajem Kopernikiem – 51 proc. – oraz ze starówką – 39,4 proc. Dla porównania zaledwie 13,3 proc. gości z Polski utożsamia Toruń z zabytkowym Starym Miastem.